Passion for Design*

    Pod takim znamiennym hasłem, w dniach 22–25 stycznia w Las Vegas odbyła się konferencja użytkowników oprogramowania SolidWorks – „SolidWorks World 2006”

    TEKST I ZDJĘCIA: MACIEJ STANISŁAWSKI

    Ponad 3500 zaproszonych gości, ponad 90. dziennikarzy z całego świata. Kilkadziesiąt sal przeznaczonych na seminaria, ogromna sala przeznaczona na główne prezentacje (podczas trwania konferencji każdego dnia odbywała się jedna prezentacja dla wszystkich zaproszonych osób), szereg imprez towarzyszących, centrum wystawowe prezentujące osiągnięcia firmy i jej partnerów – wszystko to zorganizowane w centrum „Stolicy Kiczu” – Las Vegas.

    Wszechobecna informacja. Można było wędrować z sali do sali i uczestniczyć w pokazach zorganizowanych w ten sposób, iż każdy użytkownik systemu, siedząc przed komputerem, mógł na bieżąco śledzić rozwiązania i możliwości oprogramowania. I nie tylko nowości, delikatnie sygnalizowane, a przewidziane do wersji 2007. „Analizy złożeń w COSMOSWorks”, „Projektowanie maszyn”, „Interfejs użytkownika i łatwość jego użycia”, „Projektowanie dla medycyny”, „Złożenia wieloelementowe w SolidWorks 2006”, „Symulacje komponentów z tworzyw w COSMOSWorks” i wiele, wiele innych prezentacji o podobnej tematyce, odbywających się równolegle na kilku poziomach hotelu Caesars Palace, mogły wywołać wśród uczestników pewien zamęt wynikający z chęci – wzięcia udziału we wszystkim. Ja po zapoznaniu się z agendą całego wydarzenia, wiedziałem, że zdołam obejrzeć (i zrozumieć) zaledwie ułamek tego, co przygotowali organizatorzy. Po części wynikało to także z chęci skorzystania z okazji i odbycia kilku rozmów z osobami, które rzadko bywają w naszym kraju.

    Rozmowa z Christopherem J. Garcia,

    Wiceprezesem do spraw badań i rozwoju SolidWorks

    Maciej Stanisławski: SolidWorks jeszcze kilka lat temu postrzegany był jako dostawca programów ze „średniej półki”, programów o ograniczonych możliwościach w porównaniu z produktami potentatów na rynku oprogramowania CAD-owskiego. I, siłą rzeczy, skierowany do małych przedsiębiorstw. W tej chwili mierzycie w „rynek średniego klienta”…

    Chris Garcia: Tak, ale cały czas pamiętamy o małych przedsiębiorstwach…

    Oczywiście, zmierzam jednak do tego, że oferowane użytkownikom możliwości programu stale się zwiększają, osiągając pułap oprogramowania do tej pory dostępnego tylko nielicznym. Ta tendencja nie dotyczy oczywiście jedynie SolidWorks… Pytanie brzmi: jakie są plany na przyszłość? Czy będziecie starali się wzmocnić swoją pozycję na rynku oprogramowania dla przedsiębiorstw średniej wielkości, czy mierzycie w tej chwili znacznie wyżej?

    CHRISTOPHER J. GARCIA, Wiceprezes do spraw badań i rozwoju SolidWorks

    Cały czas ogromna rzesza inżynierów- projektantów pracuje dla niewielkich i średnich przedsiębiorstw. I tych przybywa najwięcej. To jest największa chyba grupa – firmy, które zatrudniają 10 lub mniej inżynierów- projektantów. To wielka okazja, wielkie możliwości dla nas. Możliwości związane z ułatwieniem tej grupie przejścia na pracę w 3D stosunkowo niewielkim kosztem. Cena jest niewielka, a działanie programu coraz bardziej efektywne. Obecnie mamy wielu klientów – przedsiębiorstwa, które posiadają 200 lub więcej stanowisk SolidWorks, np. MAZAC w Japonii, duże przedsiębiorstwa zajmujące się produkcją maszyn w Danii…

    Miałem okazję rozmawiać o tym z Axelem Spitzerem podczas jego wizyty w Polsce jesienią ubiegłego roku. Wspominał o silnej pozycji SolidWorks w Europie, zwłaszcza u naszych zachodnich sąsiadów. W Polsce ta pozycja chyba także nie jest najgorsza – o naszym czasopiśmie, gdy zaczęło sięukazywać, mawiano, że to arena walk resellerów SW.

    – To konsekwencja faktu, że naprawdę zależy nam na tym i naprawdę koncentrujemy się na stworzeniu bardzo dobrych rozwiązań 3D. Ale także zmierzamy w kierunku rozwijania się pod kątem tworzenia aplikacji służących do zarządzania cyklem życia produktu, nie poprzestając na aspekcie samego projektowania. Taka jest tendencja wśród przedsiębiorstw średniej wielkości i tego od nas oczekują. Z tym że nasze programy mają raczej być elementami dającymi się włączyć w PLM, a nie całymi systemami PLM. To, co robimy, staramy się robić najlepiej.

    Inne firmy rzeczywiście oferują kompletne rozwiązania do zarządzania produktem od wczesnych początków – narodzin koncepcji aż po jego recykling czy utylizację. To wymóg przedsiębiorstw średniej wielkości.

    – Tak. A dzięki naszej strategii możemy powiedzieć, że to nie my atakujemy, mierzymy w rynek średniego klienta – to rynek atakuje nas.

    Brzmi wspaniale. Proszę powiedzieć – jako osoba odpowiedzialna za badania, rozwój i wdrożenia – jakie nowe niespodzianki dla użytkowników zawiera kolejna wersja oprogramowania SolidWorks. Nie chodzi mi tu tylko o nowe możliwości, wynikające ze współpracy z firmami oferującymi gotowe rozwiązania z zakresu np. projektowania instalacji elektrycznych czy badań wytrzymałościowych, współpracujące z SolidWorks…

    – Cóż, staramy się sprawić, by korzystający z naszego oprogramowania inżynierowiekonstruktorzy mogli być bardziej otwarci, kreatywni i szybsi. Dla nas najważniejsze są aspekty projektowania dla mechaniki, także wzornictwa, oczywiście uwzględniające projekty związane z przepływem powietrza, cieczy – i wreszcie komponentów elektrycznych i elektronicznych. Można je usystematyzować w następujących grupach: projektowanie produktów konsumenckich, np. takich jak pański dyktafon, dla medycyny i wreszcie elektroniki.

    wreszcie elektroniki. Ale nasz największy potencjał tkwi w projektowaniu maszyn. To, nad czym naprawdę pracujemy, to innowacje sprawiające, że projektanci będą mogli łatwiej i szybciej stworzyć doskonalsze maszyny i urządzenia. W SolidWorks 2006, który został wprowadzony stosunkowo niedawno, bo zaledwie kilka miesięcy temu, jedną z innowacji było umożliwienie pracy na bardzo dużych złożeniach, ułatwienie pracy, by nie było problemem zaprojektowanie nie tylko pojedynczej maszyny, ale i całej linii produkcyjnej…

    Podczas tej konferencji będziemy mówić także trochę na temat SolidWorks 2007. To będzie rzeczywiście krok naprzód. Inżynierowie, zamiast zużywać energię na obsługę swojego narzędzia – programu, będą mogli skupiać się na samym aspekcie projektowania, na tworzeniu czegoś innowacyjnego. Będziemy zapowiadać nową, obecną w wersji 2007 technikę zwaną „SWIFT” – SolidWorks Inteligent Future Technology.

    DEMONSTRACJA możliwości „kieszonkowego” skanera 3D

    Czasem zastanawiam się, kto obmyśla te wszystkie nazwy i określenia: specjaliści od marketingu?

    – Tak, to rzeczywiście wyszło im zgrabnie.

    Co kryje się pod określeniem „Technologia Przyszłości”?

    – Między innymi nowa wersja „Future Expert”, dbającego, by wszelkie zmiany, dotyczące istniejącego projektu, działały niejako „wstecz”, dostosowując pozostałe elementy i komponenty do ostatniej wprowadzonej zmiany. Zmiana może polegać np. tylko na wprowadzeniu nowej śruby czy zmianie średnicy istniejącego otworu.

    Moim ulubionym elementem programu jest „Tolerance Expert” – nowość w wersji 2007. „Tolerance Expert” ma zapewnić inżynierom- projektantom łatwiejsze projektowanie czegoś, co później będzie wytworzone, z uwzględnieniem specyfiki związanej z produkcją: maszynami, na których będzie wytwarzane, składowaniem gotowych wyrobów etc.

    REDAKTOR NACZELNY Control Engineering – Mark Hoske (z lewej) i autor

    Na łamach Design News staramy się podejmować tematykę związaną z projektowaniem w aspekcie uruchomienia późniejszej produkcji, wdrożenia do produkcji danego elementu. Dlatego na nasze łamy trafił cykl poświęcony obrabiarkom, zestawienie dostępnego na polskim rynku sprzętu. Uważamy, że istotna jest wiedza, na jakiej maszynie przedmiot, który zaprojektujemy, zostanie…

    – Wyprodukowany.

    Tak, nie jest przecież problemem zaprojektowanie czegoś, co okaże się niewykonalne w praktyce. Ale wracając do meritum…

    – Tak, nowe rozwiązania w SolidWorks, związane ze „SWIFT”, umożliwiają – na podstawie geometrii wszystkich parametrów nowo projektowanego przedmiotu – stworzenie sekwencji parametrów i tolerancji istotnych z punktu widzenia późniejszego cyklu produkcji. Wszystkie dane z projektu 3D mogą zostać przeniesione do 2D i użyte przez dział produkcji. Wprowadziliśmy także udogodnienia, jeśli chodzi o korzystanie z programów do obliczeń wytrzymałościowych i analiz. Można będzie poddawać nim duże złożenia, uwzględniać ich odporność na stres i zmęczenie.

    Czy tutaj kryją się także możliwości wykorzystania programu w… pracowniach architektonicznych?

    – W pewnym sensie tak. Wielu inżynierów projektuje maszyny, które muszą zostać ustawione na specjalnych platformach. Można zaprojektować platformę, pomost, ale – jak wspomniałem – nasz program przeznaczony jest głównie do projektowania na potrzeby mechaniki.

    Wracając do nowości…

    – Jedna z nich dotyczy także modelowania i modyfikowania powierzchni. W tej chwili jest to rozwiązane znacznie łatwiej, sprowadzone do działania na zasadzie „popchnij- pociągnij”… Nazwaliśmy to „free form surface”. Reasumując, staramy się, aby nic nie zakłócało pracy twórczej inżyniera, by konieczność kontrolowania pracy programu i posługiwanie się nim nie stawało na przeszkodzie poszukiwaniu nowych rozwiązań dotyczących projektowanego urządzenia. W nowym SW 2007 mamy kilku „ekspertów”, jak chociażby wspomniany „Future Expert” czy „Tolerance Expert”, którzy mają się o to zatroszczyć.

    Może w przyszłości nie będziemy potrzebowali inżynierów do projektowania maszyn i urządzeń, jedyni prawdziwi inżynierowie będą zaangażowani w prace nad przygotowywaniem nieomylnego oprogramowania przeznaczonego do prac projektowych. Takie wrażenie można odnieść, patrząc np. na „Cosmic Blobs”. Może w przyszłości przy komputerach zasiądą „designerzy”, projektanci – ale niekoniecznie inżynierowie. Inżynierowie odpowiadać będą tylko za tworzenie oprogramowania, które niejako automatycznie wykluczy wszystkie błędy w modelowaniu konstrukcji, obliczeniu jej wytrzymałości, zakresu ruchu itp.

    – Nie bardzo wiem, jak rozumie pan pojęcie „designer” i „inżynier”…

    Cóż, w Polsce definicja określenia „designer” bardzo często ogranicza się do samego projektowania kształtu, wyglądu zewnętrznego, pomijając całkowicie to, co kryje się wewnątrz. Czasem nasza redakcja ma problemy z tego powodu – związane z interpretacją tytułu czasopisma – gdyż osoby nieznające naszego magazynu kojarzą nas niemal ze światem artystycznym.

    – Rozumiem. My używamy określenia „conception design”. A właściwy inżynierprojektant (ang. design engineer) w oparciu o gotową koncepcję buduje całe złożenie z uwzględnieniem wszystkich mechanizmów i geometrii. I to trafia do inżyniera produkcji, już jako gotowy „papierowy” czy „wirtualny” produkt. W tym miejscu najlepiej widać, jak „Tolerance Expert” stanowi most pomiędzy projektowaniem i zagadnieniami geometrii produktu a jego wytworzeniem.

    Czy to jednak nie zaczyna być już PLM?

    – Nie, raczej nie. PLM bardziej koncentruje się na aplikacjach towarzyszących projektowaniu i produkcji oraz wspomagających je…

    A ich sercem, trzonem, jest oprogramowanie CAD.

    – Tak. I na tym staramy się koncentrować. A także na… danych, na informacji, którą można uzyskać z naszego oprogramowania. Nie skupiamy się na tym, jakich programów CAM używają firmy, które chcą korzystać z SolidWorks, ale dbamy, by dane wyjściowe pochodzące z oprogramowania SW były jak najbardziej użyteczne i zgodne z obecnymi najpopularniejszymi standardami.

    Innymi słowy, możliwości importu i eksportu danych…

    – Tak, a także obsługi sterowników czy postprocesorów, niezbędnych, by praca mogła zostać dobrze wykonana.

    Nowe rozwiązania

    Podczas konferencji, w trakcie jednej z głównych prezentacji, zademonstrowany został nowy skaner 3D jednego z partnerów SolidWorks, firmy NextEngine. I moim skromnym zdaniem, obok zapowiadanej technologii „SWIFT” przewidzianej w nowej edycji SolidWorks 2007, była to największa niespodzianka. To niewielkie urządzenie, które swobodnie zmieści się na zwykłym biurku, oferuje możliwości przewyższające spotykane do tej pory rozwiązania, przypominające – zdaniem twórców skanera – małe lodówki.

    A prezentacja przypominała telewizyjny show. Najpierw wprowadzenie, w wykonaniu Jaffa Raya, dyrektora wykonawczego SolidWorks. Następnie krótka prezentacja skanera. Punkt kulminacyjny nastąpił w momencie, gdy dyrektor generalny SolidWorks, John McEleney, został poproszony o napisanie kilku słów na kawałku taśmy samoprzylepnej. Taśma z napisem „SolidWorks” (czegóż innego można było się spodziewać?) została przyklejona do niewielkiego przedmiotu, przedmiot umieszczony na platformie i przygotowany do zeskanowania. Skanowanie trwało dosłownie chwilę. Zeskanowano frontową ściankę niewielkiego pilota, a następnie obrócono go o 90 stopni tak, by zeskanować ściankę boczną. Czynności powtórzono dla pozostałych ścianek. Obrazy przenoszone były bezpośrednio do oprogramowania działającego w środowisku SolidWorks Office Premium 2007. Zdumiewała dokładność odwzorowania powierzchni, także tekstury, kolorów a nawet – drobnych napisów umieszczonych na obudowie zeskanowanego przedmiotu. Nie trzeba dodawać, iż widoczne były także nakreślone przez Johna słowa. Teraz wystarczyło tylko zaznaczyć dwa charakterystyczne punkty na każdej zeskanowanej powierzchni, by obiekt został scalony i… od razu nadawał się do dalszej obróbki, w tym do modelowania powierzchni metodą „pociągnij – popchnij”… Smaczku dodaje fakt, iż całe urządzenie kosztuje zaledwie 2500 dolarów. W ten sposób firmie NextEngine rzeczywiście udało się „zdemokratyzować” skanowanie 3D – jak określił to dyrektor generalny, Mark Knighton. Pozostaje czekać, aż urządzenie będzie dostępne także u nas. Należy jednak pamiętać o tym, iż jego możliwości będzie można w pełni wykorzystać dopiero w SolidWorks 2007.

    Gośćmi sesji głównych byli popularni w Stanach twórcy programu „MythBusters”**, a także Richard Seymour i Dick Powell, również telewizyjni „showmani”, ale tym razem z Wielkiej Brytanii… Pisaliśmy o nich na łamach naszej edycji „Design News” przy okazji informacji o ENV – motocyklu zasilanym ogniwami paliwowymi. Nawiasem mówiąc, prezentacja motocykla stanowiła część wystąpienia wspomnianych gości.

    W części ekspozycyjnej, w tzw. „pawilonie partnerów”, uwagę zwracały, oprócz przedmiotów zaprojektowanych z pomocą oprogramowania SolidWorks (w tym samochodu Koenigsegg CC) liczne prezentowane urządzenia do szybkiego prototypowania i modelowania, zarówno drukarki 3D działające na zasadzie sklejania tworzywa, jak i niewielkie maszyny zasadą działania przypominające miniaturowe obrabiarki. Z rozmów z przedstawicielami firm wynikało, iż ich urządzenia trafiają już do polskich odbiorców (do tematu drukarek 3D postaramy się powrócić w kolejnych wydaniach DN).

    To była największa w historii firmy konferencja. Nastroje wśród zaproszonych użytkowników – inżynierów z różnych branż przemysłu Stanów Zjednoczonych (ale także innych zakątków świata) dawały wrażenie, iż wszyscy stają się jedną „wielką rodziną”. I taki chyba cel przyświecał organizatorom. Czy za rok… będzie 5000 osób?

    Skaner firmy NextEngine postaramy się zaprezentować wkrótce na łamach pisma.

    * pasja tworzenia – tłum. autora

    ** pogromcy mitów – tłum. autora