Gorąco…

    Tak długo, jak do moich receptorów dochodzić będzie miarowy szum wentylatorów komputera, mogę odsuwać od siebie wizję wylewającej się spod obudowy czarnej, iskrzącej kałuży roztopionego krzemu i plastiku. Procesor na razie pracuje.

    Komputer, w którego klawiaturę staram się trafiać, popełniając przy tym jak najmniej błędów, to przykład produktu OEM. Każda część składowa, każdy podzespół pochodzą od innego dostawcy. Większość pewnie z Chin, nawet jeśli wyprodukowane zostały dla amerykańskiego, japońskiego czy europejskiego zleceniodawcy. Komputer kupiony w Polsce, teoretycznie pod polską marką.Ile w nim polskości? Tyle, ile było trzeba, żeby wszystko zebrać w całość i sprawić,by chciało pracować.

    Tematem tego numeru, a właściwie jego dominującą częścią, jest raport. To w zasadzie przegląd dostępnych na naszym rynku tworzyw. Plastiki i pochodne dość często goszczą na łamach Design News. Niedawno pisaliśmy o ich wykorzystaniu w przemyśle lotniczym. Kompozyty. I Airbus 380. Do czego zmierzam? Otóż doszukuję się podobieństw między stojącym pod biurkiem komputerem a budowanym przez europejskie konsorcjum samolotem. Każdy fragment pochodzi od innego dostawcy, z innego kraju. To podobieństwo. Jaka jest różnica? Taka, że po identyczny komputer mogę pójść w każdej chwili i nabyć go niemal w dowolnej ilości. Airbusów 380 wyprodukowano do tej pory… bodajże 1 samolot. Który lata. Ale może okazać się chybioną inwestycją… Może dlatego, że zbyt wiele firm zostało zaangażowanych w jego powstanie? Faktem jest, że potencjalni nabywcy – nawet ci, którzy dokonali już wpłat na nowe samoloty, decydują się na maszyny z oferty Boeinga. Nawiasem mówiąc, Boeing myśli o inwestycjach w Polsce. To chyba dobrze.

    W czasach PRL mieliśmy sytuację, gdy pewne „dobra” – np. samochody – były w znacznej mierze wytwarzane przez kooperantów. Synchronizacja dostaw, utrzymanie norm produkcyjnych oraz tudzież projektowych okazywały się nie lada wyzwaniem. Czy na takie same problemy natyka się – tylko na mniejszą skalę – producent nowego Airbusa?

    Inaugurując w tym wydaniu konkurs na Konstruktora Roku, mamy okazję zaprezentować efekt prac zespołu konstruktorów odpowiedzialnych za zaprojektowanie i budowę nowej maszyny dla górnictwa odkrywkowego. Tutaj też wyzwaniem było skoordynowanie prac zespołu projektowego i podwykonawców – dostawców komponentów do maszyny (np. kulek o średnicy 20 cm, przeznaczonych do… łożysk).

    Wykorzystane na okładce (a także tutaj w tle i na stronach 2–3) zdjęcia – wprowadzające może odrobinę urlopowego nastroju – otrzymaliśmy dzięki uprzejmości GB Plastics Automotive. Niestety, firma nie znalazła się w naszym zestawieniu – uwzględniliśmy tylko te, które odesłały wypełnione ankiety.

    A we wrześniu – długo oczekiwany dodatek poświęcony oprogramowaniu dla inżynierów-projektantów. Przy tej okazji także materiał poświęcony peryferiom, urządzeniom wspomagającym pracę etc.

    O wydajności sprzętu decyduje jego najsłabszy element. O wytrzymałości urządzenia – także. O pracy jakiegokolwiek zespołu – również najsłabsze ogniwo (co nie oznacza, że najsłabszy jest najważniejszy). Ale wszystkim czasem potrzebny jest odpoczynek. Żeby nie trafić do grona tych… słabszych.

    Życzę przyjemnej lektury

    I udanego wypoczynku

    Maciej Stanisławski