Przypadek uszkodzonego przewodu

    Zbyt mały promień zgięcia przewodu hydraulicznego spowodował poważny wypadek

    Kilka lat temu, podczas wykonywania rutynowych obowiązków, doświadczyłem czegoś dziwnego i surrealistycznego. Moim zadaniem było przeprowadzenie badania podnośnika widłowego z własnym napędem, który eksplodował w płomieniach podczas załadunku skrzyni z lodówką. Strażacy ugasili pożar, który spowodował poważne szkody na skutek ognia, dymu i wody. Podnośnik widłowy przetransportowano do tymczasowego magazynu miejscowej firmy mechanicznej, zajmującej się ekspertyzami sądowymi.

    Miejsce przestępstwa Moja taksówka popędziła z lotniska trasą zgodną z tajnymi wskazówkami, które wcześniej otrzymałem. Unikając kolizji z gwałtownie skręcającym samochodem, przejechaliśmy nasz zakręt i zupełnie się zgubiliśmy. Zdałem sobie sprawę, że coś poszło nie tak, kiedy kierowca mojej taksówki zaczął na przemian głośno się modlić i wzywać dyspozytora. W końcu zatrzymaliśmy się w podupadłej dzielnicy przemysłowo- mieszkalnej. Wysiadłem z samochodu, ale nie dostrzegłem żadnych śladów firmy. Chciałem się upewnić co do jej lokalizacji, ale nim zdążyłem poprosić kierowcę, aby chwilkę zaczekał, taksówka błyskawicznie odjechała. Próbowałem się rozeznać w sytuacji, ale nie dostrzegałem śladów ani nie słyszałem odgłosów jakiejkolwiek ludzkiej działalności w pobliżu czy nawet w promieniu kilku przecznic. Wydało mi się, że trafiłem w jakieś zupełnie odludne miejsce. Po zniszczonych schodach wszedłem na ganek walącego się domu, zawołałem przez otwarte drzwi wejściowe, ale nikt mi nie odpowiedział. Poziom adrenaliny w moim organizmie wzrósł, gdy tak nawoływałem, wchodząc do domu. Wtedy dostrzegłem stosy mikserów akustycznych, paneli do sterowania światłami, wielkich głośników koncertowych i instrumentów muzycznych. To gościnnie otwarte miejsce mogłoby równie dobrze być magazynem kapeli rockowej, jak i przechowalnią trefnych towarów. Odwróciłem się i zbiegłem po wyszczerbionych schodach frontowych. Kiedy szedłem w kierunku czegoś, co prawdopodobnie było główną ulicą, cudownym zrządzeniem losu nagle pojawiła się ciężarówka dostawcza UPC. Zatrzymałem kierowcę. Spytałem go spokojnie o adres celu mojej podróży. Okazało się, że adres był prawidłowy, tylko powinienem pójść alejką do garażu, znajdującego się na tyłach posesji. Dowiedziałem się też, że podczas przerwy na lunch lokale są tutaj z reguły zamknięte i sprawiają wrażenie opuszczonych. Idąc piaszczystą alejką, usłyszałem nareszcie jakieś odgłosy ludzkiej działalności. W końcu dotarłem do magazynu i uspokoiłem się. Ciężka harówka przy spalonym podnośniku stanowiła mile widzianą odmianę po mojej krótkiej przygodzie w „Strefie Mroku”.

    Dochodzenie Podczas przeglądu dostrzegłem, że największe zniszczenia, spowodowane przez ogień, miały miejsce z prawej strony podnośnika. Przewody paliwowe, a także węże mechanizmu podnośnika i węże podłączeń miały ślady powierzchniowego zwęglenia, ale poza tym były prawie nietknięte. Przewody elektryczne wydawały się zwęglone na skutek pożaru. Węże pod dolną płytą były zwęglone, natomiast węże prawego cylindra przechyłowego były całkowicie spalone, tak że pozostały z nich tylko stalowe zbrojenia i elementy armatury. Kiedy wybuchł pożar, ładunek był przechylony do tyłu, co wymagało podania ciśnienia za pośrednictwem węża ciśnieniowego do drążka tłoka po stronie cylindra przechyłowego. Pozostały stalowy oplot węża tego cylindra przechyłowego zwisał swobodnie z oprawy cylindra, a jego otwarty koniec był skierowany na rurę wydechową. Stalowa obejma, z numerem seryjnym węża, pozostała na oplocie węża. Nie znajdując żadnych innych powodów pożaru, doszedłem do wniosku, że jedynym powodem tego pożaru był łatwopalny płyn, tryskający pod ciśnieniem na gorącą rurę wydechową. Delikatnie zakładając oplot węża na jego zamocowanie, zmierzyłem niewielki, pięciocentymetrowy promień zgięcia między końcówką mocowania a mocowaniem na wejściu do cylindra.

    Winowajca Numer seryjny spalonego węża odpowiadał numerowi w wykazie części. Specyfikacja producenta zalecała co najmniej dwunastocentymetrowy promień zgięcia w porównaniu z pięciocentymetrowym, jaki zmierzyłem. Zażądałem testu zaworu odciążającego, którego wyniki okazały się w granicach normy, co wykluczało wysadzenie węża z oprawy wskutek nadmiernego ciśnienia. Zgodnie z moją opinią, raport stwierdzał, że dobór węża i jego instalacja przy zbyt małym promieniu zgięcia były wadliwe. W rezultacie, naprężenia przewodu powtarzające się za każdym razem, kiedy był on pod ciśnieniem wraz z ruchami cylindra, spowodowały awarię węża. Później producent pokrył straty z polisy ubezpieczeniowej sprzedawcy. Wracając do mojej nieszczęsnej wizyty w „Strefie Mroku” – to dozorca magazynu powiedział mi, że towar, który widziałem, był dzierżawiony. Potem odkrył i później mi o tym powiedział, że ekipa wypożyczająca wyjechała rano, w dniu mojej wizyty, aby zapłacić kaucję za jednego ze swoich techników obsługi sprzętu muzycznego i wykupić go z miejscowego aresztu!

    Autor: Myron J. Boyajian,