Detektywi z Design Engineering

    Karen Field,

    redaktor naczelny

    Design News, USA

    Zjadłam zęby na tanich powieściach detektywistycznych i niczego nie kocham bardziej od dobrej zagadki. Ale nawet Poirot nie dorównałby detektywistycznym talentom inżynierów, którzy często muszą stawiać czoła diabelskim wyzwaniom natury technicznej i tajemniczym zjawiskom najbardziej niesamowitego rodzaju.


    Przygoda z niezwykłym, iskrzącym samochodem. W jaki sposób inżynierowie mogli wytworzyć setki tysięcy volt w 12 voltowej instalacji samochodowej? Przeczytajcie Sprawę Niezwykłego Iskrzącego Samochodu.


    Aby ocalić od zapomnienia najsławniejsze śledztwa w najbardziej diabolicznych, z życia wziętych przypadkach, jakie zna inżynieria, w tym numerze naszego magazynu przedstawiamy rubrykę, zatytułowaną Sherlock Ohms. Zaufajcie mi, te opowieści są nie tylko niezwykle zabawne, ale mogą nawet nauczyć Was tego lub owego, jako że wiele sztuczek i tajników zawodu przekazuje się kolejnym pokoleniom inżynierów w ten właśnie sposób.

    Weźmy Sprawę Zwartego Uzwojenia Wirnika, którą opisał projektant Kunal Ghosh:

    “Na początku swojej kariery pracowałem w organizacji rządowej. Swój pokój dzieliłem z monterem instalacji elektrycznych, panem Singhiem. Był to człowiek pomysłowy i wiele się od niego nauczyłem. Nie zdawałem sobie sprawy, jak daleko sięga jego sława, aż pewnego dnia przyszedłem do pracy i zobaczyłem, że w pokoju aż roi się od oficjeli. Przynieśli oni mały wirnik z silnika prądu stałego, który był częścią prestiżowego ze względów politycznych projektu. Wirnik miał zwarte uzwojenie, które miało zostać naprawione przy możliwie najmniejszych uszkodzeniach.

    Pan Singh spokojnie poinformował ich, że naprawa potrwa dwa tygodnie. Zażądali, by zrobił to szybciej, po czym wyszli. Byłem zmartwiony tą sytuacją, ale błysk w oku pana Singha powiedział mi, że sprawy są pod kontrolą.

    Jak zwykle, zupełnie się nie spieszył. Zapalił papierosa i wypalił go w ciszy. Zaczynałem się niecierpliwić, ale wówczas powiedział mi, że zaraz poznam pewną tajemnicę i lepiej, żeby nikt się o tym nie dowiedział. Zgodziłem się.

    Wyjął na poły zardzewiały brzeszczot do cięcia metalu i transformator i podłączył go do sieci. Umieścił wirnik na transformatorze, a brzeszczot na najwyższym biegunie. Nic się nie stało, więc przestawił wirnik na następny biegun. I tak dalej, aż wreszcie brzeszczot zaczął gwałtownie drgać. Oznaczył biegun kredą i sprawdził stan reszty uzwojenia.

    Pół godziny później cewka była już przewinięta i wirnik działał znakomicie. Zapytałem Singha, na czym polega jego metoda, ale nie potrafił tego wyjaśnić językiem technicznym. Sam musiałem rozwikłać tę zagadkę. Okazało się, że izolowane od siebie płytki, stanowiące górną część transformatora, zostały nacięte w taki sposób, że powstał rowek w kształcie litery V. Krótko mówiąc, ta modyfikacja sprawiła, że część strumienia magnetycznego „wyciekała” z obu brzegów rowka.

    Kiedy uzwojenie zostało umieszczone w zmiennym polu magnetycznym, nie miało to wpływu na nieuszkodzone elementy uzwojenia. Ale przez elementy zwarte przepływał wzbudzony prąd zmienny, który z kolei powodował powstanie drugiego miejscowego zmiennego pola magnetycznego tuż nad zwartą cewką. To zmienne pole magnetyczne wprawiało brzeszczot w drgania.”

    Jeśli znasz podobną odpowiedź, prześlij ją nam – możesz wygrać 100 dolarów i swoje Andy Warholowskie 15 minut sławy.

    Piszcie do mnie na adres:kfield@reedbusiness.com