„Przekręty” związane z powództwem grupowym

    Poprzednio opisaliśmy, jak decyzja Sądu Najwyższego w sprawie Daubert doprowadziła do podwyższenia standardów odnośnie dowodów naukowych oraz do ograniczenia liczby przypadków uznawania fałszywego naukowego dowodzenia, tzw. „fałszywej nauki”. Co więcej, ostatnia ustawa Kongresu przesunęła znaczną część pozwów grupowych z sądów państwowych do sądów federalnych, w których standardy sprawiedliwości wydają się być wyższe.

    Gazety donoszą o opiewających na wiele miliardów dolarów ugodach w sprawach pozwów grupowych przeciwko jednej firmie lub grupie firm. Można by pomyśleć, że strony, które poniosły straty, uzyskały namacalne zadośćuczynienie za swoje krzywdy. Nie zdarza się to jednak często, o czym przekonałem się kilka lat temu przy okazji sprawy rezerwacji biletów lotniczych. Spędziłem kilka dni na składaniu dokumentów dotyczących mojej podróży w nadziei, że otrzymam darmowy bilet. Zostałem natomiast nagrodzony stertą – w większości przypadków bezużytecznych – bonów, dających mi zniżki na przyszłe bilety. Duże sumy prawdziwych pieniędzy dostali oczywiście… prawnicy.

    Są jednak przypadki, gdy sprawiedliwości stało się zadość. W jednym z procesów z powództwa grupowego zwycięski adwokat, by zaspokoić swoje męskie ego, przeznaczył sporo ze swojego dziewięciocyfrowego honorarium na zakup głównej ligowej drużyny baseballowej. Ale drużyna będąca własnością prawnika, stała się bandą dobrze opłacanych zawodników nie wykorzystujących w pełni swoich możliwości i nie będących w stanie doprowadzić do spotkań barażowych, które są potrzebne do… wypracowania zysku. Co więcej, lokalni fani nienawidzą prawnika za to, co stało się z mistrzowską drużyną.

    Roszczenia od „naćpanych”?

    Pylica azbestowa i krzemowa są budzącymi strach chorobami. Pracowałem z górnikami wydobywającymi rudę molibdenu, którzy chorowali na pylicę krzemową i, jak mówili, czuli się jak „naćpani”. Ciągle kasłali i spluwali. Większość z nich dużo paliła, gdyż wierzyli że smoła papierosowa pokryje w jakiś sposób kanciaste cząsteczki krzemionki i sprawi, że będą one bardziej znośne…

    Z pewnością wielu górników było poszkodowanych z powodu tych chorób, ale liczba pozwów w sprawie pylicy azbestowej dochodzi do 1 miliona. Nie mogę sobie jakoś wyobrazić, by prawie milion osób cierpiało z powodu azbestu. Miałem do czynienia z tą substancją wiele lat temu i nie odczułem jej zgubnych skutków. W każdym przypadku lekarze użyli promieni rentgena do wykazania pylicy azbestowej. Wypłaty związane z pozwami w sprawie azbestu doprowadziły do bankructwa ponad 70 firm.

    Następnie prawnicy wzięli się za krzemicę, jako kolejny przypadek, który może być rozpatrywany w kategoriach powództwa grupowego i zaczęli skarżyć firmy, które były producentami wyrobów krzemowych. Obecnie liczba pozwów zbliża się do 100 000. Zarówno w przypadku procesów dotyczących pylicy azbestowej, jaki i krzemowej, rzucono na ekspertyzy sądowe oskarżenie o „fałszywą naukę”. Mimo to wydaje się, że pozwani w sprawie azbestu byli skazani na wydanie w ramach ugody prawie niekończącej się serii czeków.


    …wierzyli że smoła papierosowa pokryje w jakiś sposób kanciaste cząsteczki krzemionki…


    Expert bez wskazówki

    Miarka się jednak przebrała. Niektóre spośród 10 000 pozwów w sprawie krzemionki zostały pogrupowane zgodnie z prawem federalnym i powędrowały przed sąd federalny w Teksasie. Adwokaci obrony wykorzystali podział na grupy do uzyskania numerów ubezpieczenia społecznego powodów zachorowań na krzemicę, które porównali z powodami zachorowań na pylicę azbestową. Dzięki temu odkryli, że ponad połowa stron procesujących się w sprawie krzemicy złożyła również pozwy… w sprawie pylicy azbestowej. Prawdopodobieństwo, że osoba cierpiąca na jedną z tych chorób cierpi również na drugą, jest małe. Często ten sam lekarz odczytał te same wyniki prześwietlenia promieniami rentgena. Wstępna diagnoza mówiła o pylicy azbestowej i nie wspominała o krzemicy, a drugi odczyt wykrył krzemicę bez pylicy azbestowej. Było to zbyt wiele dla federalnego sędziego, który zapytał eksperta: „Co się stało z pierwszą chorobą?” Odpowiedź brzmiała: „Nie wiem”. Odtąd sędziowie stosowali w odniesieniu do fałszywych dowodów pylicy azbestowej i krzemicy takie terminy, jak „bezwartościowe”, „fałszywy problem” i określano te sprawy jako „spreparowane dla pieniędzy”. Taki rozwój wypadków sprawił, że niektórzy pozwani w sprawie pylicy azbestowej przestali płacić roszczenia lub żądają dalszego uzasadnienia.

    Pewien lekarz podpisał ponad 100 000 (!) diagnoz dotyczących pylicy azbestowej oraz ponad 10 000 innych diagnoz. Ta ilość odczytów prześwietleń promieniami rentgena nie mieści się w głowie. Możliwe, że w odczytach pomogli technicy, co jest dopuszczalne, jeżeli pracę nadzoruje ktoś wyższy rangą. Na nieszczęście dla radiologów Kongres zainteresował się skandalem i rozpoczął dochodzenie. W sądzie pojawili się trzej lekarze, ale dopiero… po otrzymaniu wezwania. Wszyscy trzej odmawiali zeznań, aby uniknąć samooskarżenia. Mają stanąć przed wielką ławą przysięgłych, gdzie mogą zostać do ich złożednia zmuszeni.

    Opisane tu postępowania sądowe dotyczące roszczeń w sprawie pylicy azbestowej i krzemowej są dowodem na to, że ostatnie ustawodawstwo federalne i decyzje Sądu Najwyższego przynoszą pożądane efekty. Wycofanie spraw związanych z pylicą krzemową z sądów stanowych i przekazanie ich do jednego sądu federalnego umożliwiło sprawdzenie numeru ubezpieczenia społecznego. Obrona miała wielkie szczęście natrafiwszy na bardzo przenikliwego przewodniczącego sądu. Prawdopodobnie sprawa Daubert zachęciła sędziego, aby był tak dociekliwy tak jak i w tym przypadku.

    Dla zainteresowanych: dziennik The Wall Street Journal dysponuje bardzo dobrym sprawozdaniem z rozwoju sytuacji w przypadku pylicy azbestowej i pylicy krzemowej.