Pompowanie i rozdrabnianie

    Producent niszczarek spodziewa się wzrostu zapotrzebowania na swoje produkty po… przejściu huraganu „Katrina”

    Największa niszczarka SSI produkcji firmy Shredding Systems, monstrum napędzane silnikiem dieslowskim o mocy 700 KM, zainstalowana na samochodzie ciężarowym, dla ułatwienia transportu, może „przełknąć” w ciągu godziny 150 ton gałęzi, resztek domów ,a nawet – samochodów pozbawionych silników.

    Bloki silnikowe, duże albo małe, mogłyby nie zostać „strawione” przez maszynę, ale za to wrześniowy kataklizm nad Zatoką, wywołany przez huragan „Katrina”, pomógł potwierdzić ogromny potencjał tego urządzenia.

    Przewidując wzrost zapotrzebowania po przejściu huraganu, firma odpowiednio wcześniej wdrożyła specjalne zamówienie na produkcję niszczarki napędzanej silnikiem Diesla – lub bardziej poprawnie: „rozdrabniacza pierwotnych odpadów”, zgodnie z określeniem głównego inżyniera produkcji w SST, Marka Fowlera. Produktem niszczarek są małe ścinki, podczas gdy rozdrabniacze zmniejszają rozmiary wielkich odpadów do granic umożliwiających ich sprawną wywózkę na wysypisko.

    Mając już trzy zamówienia na pompy połączone w pary z firmy Parker-Dension, SSI mógł przekonać firmę do podniesienia ceny. Wszystkie trzy pary wysłano do SSI w październiku. Dystrybutor Parkera – Hydra-Power Systems – pełnił główną rolę w zachęcaniu fabryki do szybkiej odpowiedzi.

    – Akceptowalne czasy realizacji stanowią istotę w stosunkach biznesowych SSI-Parker, łącznie z nadzwyczaj wielkimi pojemnościami skokowymi jego linii tłokowych pomp osiowych – jak stwierdził Fowler. Pojemności sięgały 30 i 24 cali sześciennych (492 i 393 cm3), przypadających na jeden obrót w dwóch największych jednostkach.

    – Innym poręcznym rozwiązaniem było sterowanie urządzeń linii 9A – dodaje Fowler. Dzięki nim położenie skośnych krzywek tarczowych można zmieniać elektronicznie, i jak wyjaśnia Fowler, zamienić prędkość obrotową na większy moment obrotowy, jeżeli do ostrzy tnących trafią szczególnie „sękate” kawałki.

    – Przez większość czasu pompy nie dostrzegają niczego bliskiego ciśnieniu upustowemu – wyjaśnia Fowler. Ale jeżeli „przeżuwanie” natrafi na przeszkody, sygnał analogowy z przetwornika z dwoma wyjściami nakazuje PLC (Programmable Logic Control(ler) – programowanemu sterownikowi logicznemu) zatrzymanie pompy. Drugi kanał z przetwornika wysyła równolegle cyfrowy sygnał do PLC, który monitoruje ciśnienie w zdefiniowanych przez użytkownika odstępach czasu. Po przekroczeniu tego odstępu czasowego PLC odwraca kierunek ruchu pompy, umożliwiając wyjęcie obiektu i jego ewentualne powtórne włożenie.

    Tak jak to bywa z dobrymi intencjami, zamówienie na rozdrabniacz musi dopiero nadejść od potencjalnego nabywcy ze stanów położonych nad Zatoką, ale prawdopodobnie grzęźnie on jeszcze w biurokracji, bardziej zawiłej niż cokolwiek, co Matka Natura mogłaby wymyślić.

    Paul Sharke